czwartek, 30 maja 2013

siedem

'Cause what you got inside
Ain't where your love should stay
Yeah, our love, sweet love, ain't love
If you give your heart away

Park pod Jasną Górą od zawsze należał do miejsc, które są szczególne. I choć całkiem nie po drodze było mi do świętego przybytku, który znajdował się raptem kilka kroków dalej, to jednak czułem w tym miejscu jakiś duchowy spokój. W tym miejscu wszystko wydaje się lepsze, bo kiedy idziesz alejką, wdychasz świeże powietrze, słońce świeci tak, jakby od tego, czy odpowiednio mocno praży zależały dalsze losy świata, a stężenie zieleni na metr kwadratowy jest chyba największe w całym mieście, po prostu nie może być źle. Zawsze po powrocie w rodzinne strony, do miasta, które bardziej niż jakiekolwiek inne mogę nazwać domem, muszę się tam udać, żeby znaleźć ukojenie.
Tym razem znowu powracam, a święty spokój i dobre miejsce na przemyślenia jest mi teraz potrzebne jak nic innego na świecie. Zajmuję miejsce na jednej z wolnych ławek, których jest całkiem sporo, bo o tej porze wszyscy teoretycznie są w pracy, albo w szkole i nie ma zbyt wielu amatorów wylegiwania się w słońcu na całkiem wygodnych ławkach. Pośród zgiełku ulicy odnalazłem oazę, w której nareszcie mam czas na zebranie własnych myśli. Papieros żarzy się powoli i choć powinienem mieć wyrzuty sumienia, że truję siebie, a przede wszystkim świeże powietrze, to jednak nie na tym chcę się skupić. Myślę o tym, że właśnie tu chciałem się oświadczyć, tu zacząć nowy rozdział w naszym wspólnym życiu. Fontanna, która wypluwa w górę wodę z sobie tylko znanym uporem jakby patrzy prosto na mnie, widzę jak woda układa się w gigantyczną twarz, która wyraźnie ze mnie szydzi. Zamykam oczy i wyobrażam sobie, jakby to było, gdyby ta fontanna była świadkiem mojego wyznania miłości w twoim kierunku.
Co ja, ledwo pełnoletni gówniarz mogłem wiedzieć o życiu? Teraz wiem, że tak naprawdę wciąż nie wiem nic i na pewno szybko się to nie zmieni. Bo życie przygotowuje nas do ostatecznego upadku stopniowo, po drodze wystawiając nas na wiele prób i powodując, że upadamy mnóstwo razy. Nie potrafimy uczyć się na błędach i po każdym kolejnym upadku, zamiast wystrzegać się powtarzanych w kółko sytuacji, brniemy uparcie, raz za razem, w jeszcze gorsze gówno, niż wszystkie dotychczasowe.
Mój upadek, upadek osoby, która kocha kogoś, kto na pewno nie jest tego wart, jest na pewno jednym z wielu, które wydarzyły się na świecie w tym samym czasie i trwają nadal. Dla mnie mój własny upadek to ogromnie ważna sprawa, podczas gdy dla milionów ludzi przeżywających o samo, liczy się tylko ich ból. Każdy z nas jest egoistą, co niejednokrotnie udowadniały mi kobiety, z którymi przyszło mi być.
Bo byłaś zwykłą szmatą. Kiedy teraz na to patrzę z zupełnie innej perspektywy, ze świeżą głową to uwierz mi, Kochanie, mam ochotę pierdolnąć sobie w głowę za to, że tego nie zauważałem. Teraz już w zasadzie na to za późno i nie sądzę, żeby jakakolwiek kara wymierzona sobie samemu w tym momencie dała mi satysfakcję. Gdybym tylko wiedział, te parę miesięcy temu, że właściwie jedziesz na dwa fronty… Nie jestem pewien co bym zrobił, bo takiej sytuacji nie przewidują żadne chłodne kalkulacje, tego nie da się tak po prostu wyliczyć. Jestem niemal pewien, że nie skończyłoby się to dla nas dobrze na tamtym etapie, zresztą i tak nie skończyło się w porządku.
Odpalam ipoda, muzyka dociera do moich bębenków z ogromną mocą i pragnę, by zagłuszyła już wszystkie myśli o tobie. Ponownie zamykam oczy i po prostu jestem, nie chcąc już więcej myśleć. Jedyne, czego pragnę, to zupełnie wyłączyć mózg.

Kazałaś mówić mi na siebie Patyk. Mówiłem. Gdybym tylko wtedy wiedział, że na samym końcu naszej drogi najchętniej złamałbym cię na pół…

Właściwie to już chyba koniec, choć bronię się rękami i nogami, żeby nie żegnać Haina. 
W każdym razie - dziękuję. 
Jak to ktoś kiedyś powiedział: "wyjeżdżam, by wrócić", więc  przez najbliższe kilka dni nie spodziewajcie się mnie tutaj, ani nigdzie indziej. No chyba, że na plaży wysypanej ciepłym, czarnym piaskiem, albo na którejś z tłocznych ulic, z rozdziawioną szczęką wpatrującej się w przystojnych facetów. 
Arrivederci! :)

11 komentarzy:

  1. To takie prawdziwe, że aż się wzruszyłam. Hain został wykorzystany i to w okropny sposób. Ale.. chyba każdy z nas się tak kiedyś czuł, ludzie potrafią być okropni.
    Ten akapit: "Mój upadek, upadek osoby, która kocha kogoś, kto na pewno nie jest tego wart..." Jest po prostu kwintesencją moich ostatnich rozmyślań. Czytasz mi w myślach Karolinko ;)
    Miłego wypoczynku w słonecznej Italii! Zapamiętuj jak najwięcej, a później mi wszystko opowiesz (a może opiszesz w kolejnej historii..?) Przywieź mi jakiegoś kochającego Włocha. No ewentualnie pocztówkę ;)
    Buziaki <3
    Chiyeke, melodramatyczni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech... szkoda mi go, tak bardzo, że zrobiło mi się smutno i aż muszę sobie włączyć wesołego Hajnusa by to przegnać gdzieś daleko.
    Baw się dobrze w tym ciepełku i oglądaj ile wlezie, a najlepiej przywieź mi w walizce jakieś ciasteczko <3
    Kocham! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. smutaśno :(
    ale i tak kocham to wszystko ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. w zasadzie nawet mi się podoba to, że ostatecznie nazwał ją szmatą, bo ona w sumie nic innego nie zasługuje. zazdroszczę Włoch :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wrócisz tu, prawda? Nie zostawisz tak Hainusa? No wiem że nie.
    Więc jedyne co napisze, to: Czekam.

    OdpowiedzUsuń
  6. I co można teraz napisać???
    Na początku to może to, że będę na Ciebie czekać.
    Hajn, mimo tego że przecież powinien być ofiarą, to potrafi jeszcze nazwać ją szmatą, bo przecież grała na dwa fronty... Piotr to silny chłopak i jeszcze pokaże na co go stać :) Trzymam za niego kciuki i za Twój szybki powrót :)
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hain zasługuje na kogoś dobrego. Może pokierujesz jeszcze jego losami? ;>
    Mam nadzieję, że twój pobyt we Włoszech przebiega dobrze i bezproblemowo <3

    OdpowiedzUsuń
  8. ostatnie zdanie rozpierdoliło wszystko, łącznie ze mną samą. Karo, będę cię całować za nie po nogach.
    o prawdziwym charakterze trzeba się przekonać na własnej skórze. szkoda, że Hain odczuł to aż tak dotkliwie. no ale każda porażka jest jakąś nauczką, czyż nie?
    wiesz, co myślę? że chyba powinnam w końcu odwiedzić kościół. może tam odzyskam spokój, tak jak on.
    Włochy ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć, od razu przepraszam za spam. Chciałam zaprosić na moje nowe i krótkie opowiadanie
    http://smakgorzkiejzemsty.blogspot.com/ . Na razie tylko prolog i 1 wpis. Jeżeli nie zechciałabyś wpaść, bo kto wie ? Może wkręcisz się w tą historię, a jeżeli nie to zignoruj.
    Jeszcze raz przepraszam
    Pozdrawiam, bezduszna (:

    OdpowiedzUsuń
  10. Ejj!! Smutno mi ;( Strasznie mi go szkoda :( Znowu namieszałaś :) Ale mimo to rozdział jak zwykle cudowny ;) Dzieje się i to właśnie lubię ! :) Czekam z niecierpliwością na nowy o którym możesz mnie poinformować :) Tymczasem jeśli masz ochotę to zapraszam do siebie :)
    http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
    Mam nadzieję że pozostawisz po sobie jakiś znak :)
    Pozdrawiam gorąco! ;3

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na mojego bloga o siatkówce
    http://lirycznedramatyczne.blogspot.com
    Bardzo proszę o komentarz, jeśli przeczytasz
    Pozdrawiam ciepło, Faith.

    OdpowiedzUsuń