Now there's not even breathin' room
Between pleasure and
pain
Yeah you cry when
we're makin' love
Must
be one and the same
W końcu nadszedł tak długo przez
ciebie oczekiwany, podobno jeden z najważniejszych dni w karierze licealnej
każdego człowieka. Starałaś się nie okazywać, że ci na tym zależy, ja jednak
wiedziałem, że niesamowitą frajdę sprawia ci wybieranie sukienki, tych
wszystkich dodatków i innych babskich pierdół. Jak dla mnie sprawa była prosta
– wystarczyło wbić się w garniak i można było szaleć. Ty włożyłaś w przygotowania
znacznie więcej energii. Kiedy zobaczyłem cię w całej okazałości, wystrojoną do
granic możliwości, a jednocześnie tak cudownie subtelną, wiedziałem, że jestem
najszczęśliwszym facetem w całym województwie.
Postawiłaś na klasykę – krótką,
czarną sukienkę, która podkreślała twoje długie nogi i cudownie opinała się na
twoim zgrabnym tyłku. W tym momencie nie stała przede mną siatkarka, która
rywalizowała o największe cele na boisku, lecz najseksowniejsza kobieta, jaką
dane było mi w życiu ujrzeć. Pamiętam do dzisiaj zazdrosne spojrzenia moim
kumpli, którzy komentowali bezpośrednio do mnie twój wygląd. Hebda nawet dostał
w łeb, bo pozwolił sobie na o jedną świńską uwagę za dużo.
Cieszyłem się, że cię mam, że
możemy wspólnie zatańczyć poloneza na tej wyjątkowej, bo naszej studniówce.
Mimo że przecież robiliśmy to co roku, to jednak nigdy razem. Jednym z plusów
chodzenia do tej szkoły był fakt, że mogliśmy bawić się na studniówce co rok.
Byłaś wyjątkowo z siebie
zadowolona, bo widziałaś, jak działasz na mnie i na wszystkich facetów
przebywających na sali. A ja byłem dumny, że ktoś taki jak ty jest właśnie ze
mną.
Część oficjalna minęła w
zadziwiającym tempie i to wtedy zaczęliśmy okupować parkiet, tańcząc wtuleni w
siebie. W końcu ci się znudziło i zarządziłaś zamianę partnerów. I w ten oto
sposób trafiłaś w ramiona Miki, a mnie zaciągnęła w swoje szpony Ulka.
Mimo wczesnej pory była już nieźle wstawiona i nie dało się
tego nie zauważyć. Wyraźnie pozwalała sobie na zbyt wiele, czułem się przez nią
obmacywany i wcale mi się to nie podobało. Dodatkowo bardzo przeszkadzał mi
fakt, w czyich ramionach spędziłaś kolejne trzy kawałki na parkiecie. Mateusz
mnie irytował, bo wyraźnie mu się podobało, że darzysz go taką uwagą. Ja miałem
dość i podziękowałem Ulce za taniec, złapałem w ramiona Monikę po to, by być
bliżej ciebie.
Nie
potrafiłem się na ciebie gniewać i w momencie kiedy impreza dobiegała końca i
oboje byliśmy niesamowicie zmęczeni, z największą przyjemnością odprowadziłem
cię do pokoju. Poprosiłaś, bym został na noc, co zrekompensowało mi wszystkie
nerwy stracone tamtego wieczoru.
Oboje byliśmy delikatnie wstawieni, jednak nie na tyle, by
mieć świadomość, że to, co właśnie robimy jest czymś cudownym. Podczas gdy
poruszałem się się w tobie rytmicznie, szeptałem ci do ucha jak bardzo cię
kocham i jak bardzo mi na tobie zależy. A potem zasnęliśmy wtuleni w siebie, co
było niesamowitym zwieńczeniem tego cudownego dnia.
O czym
myślałaś, kiedy po raz pierwszy wspólnie i dogłębnie poznawaliśmy swoje ciała?
Cześć, to ja, i mam za sobą ciężkie chwile.
Ojejku, ojejku
OdpowiedzUsuńGenialne, jak zawsze.
I dobrze, że ciężkie chwile już za Tobą ;*
Lepszego zakończenia imprezy to Hain chyba nie mógł sobie wymyślić ;) Cała opowieść ma w sobie jakiś niepowtarzalny klimat, który mnie tu przyciąga mimo zmęczenia po ciężkim dniu. Cudownie czyta się wszystko twojego autorstwa, nadrobiłam wszystkie blogi w jeden dzień, który od razu stał się przyjemniejszy. Czuję, że ta historia tylko z pozoru jest taka cudowna, a tak naprawdę ma nieco inny finał. Dobrze, że wszelkie trudności już za tobą :)
OdpowiedzUsuńStudniówka w tak małej szkole musi być magiczna. :) Widzę, że Mateusz się pojawił i od razu wkurzył Haina, hehe. Ale takie zakończenie musiało mu to wynagrodzić.
OdpowiedzUsuńWiesz, że zawsze możesz mi się wygadać, nie?:*
Oni są tacy... jejku, nawet nie znam na to słowa. kojarzą mi się z takim zwykłym, beztroskim liceum, takim jakie zawsze mi się wydawało. no, a zakończenie tej imprezy bije wszystko na głowę. A prosaen jest przykro, że masz za sobą ciężkie chwile :<
OdpowiedzUsuńJest Mika, jest Hebda, jest impreza :)
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podoba. Bardzo, bardzo, bardzo.
Trzymaj się, kochana :*
cieszę się, że jesteś :*
OdpowiedzUsuńJestem tu po raz pierwszy, a czuję, jakbyś była jedną z moich ulubionych blogerek:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę to co piszesz cholernie mi się podoba. Nie wiem dlaczego? Może dlatego, że pierwszy raz spotykam się z taką formą pisania? Nie wiem.
Cała historia mnie zainteresowała, dlatego postaram się być na bieżąco, jeśli ułatwisz mi to wpisując się do odpowiednich zakładek u mnie na http://add-me-wings.blogspot.com/ lub http://the--past--in--the--future.blogspot.com/.
Pozdrawiam serdecznie,
Dzuzeppe :D
Przeczytalam sobie wszystko (przepraszam, wczesniej nie znalazlam czasu) i tak sobie mysle, ze jej nie lubie.
OdpowiedzUsuńTak po prostu.
Moze dlatego, ze to jej wyobcowanie i dziwnosc kojarzy mi sie z pewna osoba...
No ale, ale... Seks z Hainem?
Um.
Jestem taka sobie ubawiona. :]
Ach, studniówka ♥ Ja swojej nie wspominam zbyt miło (miała miejsce aż 3 i pół miesiąca temu!), ale nie było strasznie najgorzej. Ahaha, Mika. A obciął się chociaż? :D Kurde, nie powinnam czytać twoich opowiadań bo tylko się dołuję i zdaję sobie sprawę, że chcę chłopaka, ok :c
OdpowiedzUsuń