Girl I gotta say
We're partners in
crime
You got that certain
something
Pamiętam
doskonale ten mecz, graliśmy wtedy na wyjeździe, w Częstochowie. Byłem
szczęśliwy, że wracam w moje rodzinne strony, do miejsca, w którym przeżyłem
chrzest bojowy. Był to dla mnie swoisty test osobowości, kiedy jako
trzynastoletni szczyl musiałem rozpocząć samodzielne życie, starając się nie
zginąć w chmarze osiemnastolatków, z którymi przyszło mi mieszkać. Życie tam
rządziło się swoimi prawami, prawami dżungli, a ja chcąc nie chcąc, musiałem
się do tego przygotować i dorosnąć.
Siedziałaś w pierwszym rzędzie na charakterystycznych
trybunach Hali Polonia. Mimo że miałaś wyznaczone miejsce siedzące, raczej z
niego nie korzystałaś, bo skakałaś jak natchniona, bardzo żywiołowo kibicując.
„eS-eM-eS!” - krzyczałaś bez pamięci.
Nie patrzyłem jednak na ciebie, za bardzo by mnie to
zdekoncentrowało, ale byłem pewien, że dajesz z siebie wszystko, podobnie jak
ja robiłem to na boisku.
Ostatnia
piłka w meczu należała do mnie i kiedy wprawiłem ją w ruch, a mój wzrok spotkał
się z twoim, poczułem, że ta zagrywka jest dla ciebie.
A potem nastąpił wybuch ekstazy, chłopaki gratulowali mi
dobrego meczu, co było mi bardzo potrzebne, by podbudować moje ego. Bo to
właśnie ja zakończyłem ten mecz, a nie Mika, który starał się zaimponować ci z
całych sił, jakby naiwnie licząc na to, że nie jestem w stanie tego dostrzec.
Ja popisałem się genialnymi akcjami, a on spędził większość czasu w kwadracie. I
zostałem wybrany MVP spotkania.
Po tym, jak
nie zatrzymywana przez nikogo dorwałaś się do moich ust, Mateusz patrzył na nas
z nutą żalu i nienawiści. Nie mogłem zobaczyć, że i ty rzucałaś mu ukradkowe
spojrzenia.
Gdybym tylko wiedział…
Tak. Udało mi się napisać właśnie tyle z tej historii. Jedno jest pewne - to jeszcze nie koniec, ale nie czuję się na siłach, by ciągnąć to dalej. Odcinam się od tego wszystkiego i można powiedzieć, że mnie tu nie ma. Żegnam się z Wami i dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiłyście, za rozmowy z każdą z osobna i za to, że niektóre z Was są dla mnie wyjątkowymi osobami.
Czuję się trochę tak, jakby grunt usuwał mi się spod nóg i jakbym traciła coś, co kocham, ale... Nieważne.
Dziękuję.
No to tak. Fajnie, że mu "dopiekł" i zgarnął MVP, fajnie, że dorwała się do jego ust, ale już nie fajnie, że nie wiedział i.. że mi tutaj tym pochyłym piszesz to co piszesz. Bo ja tego nie akceptuję i nie wiem co z tym zrobisz, ale masz zrobić, bo ja Cię lovam bardzo i uwielbiam czytać...
OdpowiedzUsuńTakże ten, opierdol przyjm i nie znikaj. :*:*
Tak jest najlepiej- udowodnić komuś coś poprzez pokazanie się z jak najlepszej strony. Bo jak inaczej można boleśniej dopiec? Wcale mi nie jest szkoda Mateusza. Wręcz przeciwnie, nie pokoją mnie te ich spojrzenia :c
OdpowiedzUsuńKategorycznie nie zgadzam się z tym, żebyś przestała pisać. I z łaski swojej, niech reszta czytelników mnie poprze. Dziękuję za uwagę, z poważaniem ja. :*
Toś mnie teraz podłamała. Myślałam, że ostatnie zdanie jest złe, ale to co napisałaś potem jest jeszcze gorsze. Będę tęsknić :<
OdpowiedzUsuńNie powinna go całować, żeby dopiec Mateuszowi, takich rzeczy się po prostu nie robi.
OdpowiedzUsuńNie odchodź, uwielbiam Twoje opowiadania!
Że jak?! Chcesz przestać pisać?! No nie żartuj sobie w tak przygnębiającym mnie dniu. Daj sobie troszeczkę czasu, na pewno za tym zatęsknisz. :) Ja i inne dziewczyny będziemy czekać.
OdpowiedzUsuńOj, Hain, jakiś ty naiwny. Niepotrzebnie żeś się starał, bo dziewczyna pewnie i tak cię wyrolowała za plecami z Miką. Jakie to życie jest brutalne.
Znikniesz? Będziemy czekać na pewno ! Nie ma lipy zbyt szybko się zakochałam w twoich historiach żeby potem nie poznać ciągu dalszego :( Smutam smutam smutam :( Biedny Hain ale lajf is brutal and full of zasadzkas nie... Kurcze zostawiam podlinkowane historie i czekam żebyś wróciła. Poczekam ile trzeba ;) Trzymaj się mocno ;)
OdpowiedzUsuńxoxo K.
Podwójne: ale jak to? I idę łkać po cichu w kącie. A Mika to ładnie musiał namieszać. Zraniony, smutny Hain, więc i ja jestem smutna.
OdpowiedzUsuńMika? No nie, bez przesady. Zaczyna mi być szkoda Haina przez to, że mu się takie coś trafia. A co do twojego rzekomego odejścia... Cóż, powiem tylko tyle, że cię rozumiem, bo ja też trudny okres przechodzę. Ale nie martw się, minie (:
OdpowiedzUsuńMika? Hm... No zobaczymy co z tego wyniknie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz pisać dalej i że wszystko u ciebie w porządku :)